Żywienie wciąż budzi kontrowersje we współczesnym świecie.Jest tyle teorii na tamet żywienia,że człowiek może w końcu pogubić się w motłoku toerii i tez.Co jeść by być zdrowym i szczęśliwym?Ludzie potrafią komplikować wszystko,poczynając od patelni po kupno bielizny.I wcale nie dziwi mnie fakt,że człowiek sam w sobie nie potrafi dokonywać żadnych wyborów.Społeczeństwo bowiem doskonale wyprało nam mózgi,my już kompletnie zatraciliśmy poczucie bliskości z ciałem i duchem.Społeczeństwo mówi tak więc wszyscy jesteśmy na tak,a ile w tym prawdy nikogo to już nie obchodzi.Akceptujemy kłamstwa wpajane nam od dziecka a potem to już jakoś leci.Nigdy nie odnajdziemy spokoju ducha dopóki dopóty nie weźniemy kontroli nad życiem we własne ręce.Czas wstać i śmiało powiedzieć NIE ,tym co próbują zrobić z nas istoty nieszczęśliwe.Ludzie pytają zawsze-od czego zacząć?Tak to jest bardzo dobre pytanie,na które odpowie wyłącznie twoje ciało.Pamiętaj to co dla jednych dobre wcale nie musi być dobre dla drugich.Więc zaczynamy od próby odnalezienia małego światełka w głębi naszego ciała.Zastanówmy się gdzie leży podłoże wszystkich naszych problemów.Czy stres a może brak samorealizacji są takimi problemami?A może brak stabilnej i pełnowartościowej diety przyczynia się do zatracenia własnego ja?Jak wspomniałam wcześniej nie komplikujmy spraw,które są i tak już skomplikowane.Skorzystajmy z wskazówek naszego ciała by samo odnalazło lekarstwo na smutki.Chińczycy twierdzą,że żołądek jest naszym pierwszym mózgiem.Ja osobiście zgadzam się z tą teorią,bowiem moja droga do witarianizmu ukazała zgodność z powyższym stwierdzeniem.Tak trudno było mi zaakceptować myśl ,że wszystko co do tej pory jadłam i piłam było przyczyną złego samopoczucia . Ciągłe poczucie wydęcia,jakbym nosiła w sobie kilogram kamieni,byłam taka ciężka.Nie wspominając o wahaniach nastroju ,równoznacznych z objadaniem się po nocach.Zawsze zastanawiało mnie, jak długo możemy tak funkcjonować i otrzymałam odpowiedź,gdy dobrniemy do trzydziestki.Wszelkie dolegliwości dogonią nas wcześniej czy później.Jestem wręcz przerażona myślą, że jako gatunek myślący zgadzamy się na głupoty,którymi żywią nas brukowce,telewizja i specjaliści do spraw zdrowia.To jakiś istny koszmar,na który sami wyrażamy zgodę.Ja stanęłam z tłumu i krzyknęłam raz na zawsze Nie! Czas otworzyć oczy i wybrać to, co jest dobre dla nas nie dla koncernów przemysłowych. Wdrażanie zmian rozpoczęłam od zmiany pożywienia oraz sposobu jego przygotowywania.Pierwsze lata spędziłam na wegetarianiźmie,który uważam za etap przejściowy.Czemu tylko przejściowy?Bowiem ludzie przechodzą na wegetarianizm z różnych powodów,czy to zdrowotnych czy etycznych.W trakcie tego okresu powinniśmy dojrzeć i zrozumieć,że nie jedzenie mięsa to nie wszystko,co możemy zrobić w sprawie zwierząt i naszego zdrowia.Nie uważajmy się za wielkich obrońców zwierząt tylko z takiego śmiesznego powodu jakim jest brak kurczaka na talerzu.A co z mlekiem,serem i jajkami?To są również produkty zwierzęce i muszę przyznać ,że szkody jakie są wyrządzane zwierzętom podczas produkcji tych produktów są większe niż zabijanie ich w rżeźni.Rozumiem ,że zmiana odżywiania się i przejście na weganizm może być trudną drogą,ale proszę nie oszukujmy się,przecież pijąc mleko i jedząc jajka wspieracie przemysł mleczarski.A wy myśleliście ,że krowa daje mleko 24 godziny na dobę bo tak lubi?Ona na początku musi mieć potomstwo by wydalać mleko,taki sam proces jak podczas ciąży u ludzi.Gdy pojawia się cielak,krowa jest natychmiastowo zabierana od niego i podłączana pod elektroniczne dojarki. Stoją tam od rana do nocy bez ruchu i pożywienia,a co dzieje się z cielakami?Idę grzecznie na śmierć do rzeźni,drastyczne ale prawdziwe. Ale to skomplikowany temat,który każdy człowiek powinien przemyśleć i z wniosków podjąć dobre kroki.Pamiętajcie wegetarianizm to jest dobre podłoże,nie zmarnujcie go lecz śmiało odrzucie smak sera,mleka i jaj.To jest takie proste,wystarczy sobie powiedzieć jeśli nie umrę bez nich przez 2 tygodnie mogę zrobić coś znacznie lepszego dla świata zwierząt.I tak wracając do mojej historii,po dwóch latach spożywania pokarmów wegetariańskich uznałam,że czas porzucić nabiał i przejść na gotowany weganizm.Jeszcze w tamtym czasie nie słyszałam o takim wynalazku jak raw.W owym czasie byłam aktywną biegaczką i pracowałam na siłowni jako osobisty trener.Przebywałam wtedy w Wielkiej Brytanii ,która pomogła oderwać się mi od nałogów picia alkoholu oraz palenia i odkryła przede mną świat jogi.Więc wspaniały etap zmian w moim życiu rozpoczął się 6lat temu i ku zaskoczeniu wciąż trwa.Weganizm okazał się dobrym przystankiem ale wciąż czegoś w tej układance brakowało.Pomimo,że czułam się 10lat młodziej,miałam delikatną skórę i sylwetkę,którą Britnej mogłaby pozazdrościć ,czułam,że pomimo produkty mączne napełniały mnie,żołądek wciąż krzyczał.Ciężkość -tak bym nazwała etap weganizmu,brzuch był zawsze pełny.We wrześniu 2012 roku mój organizm ostatecznie powiedział :stop,basta nie będę tobie służył,zaśmiecasz mnie zbyt mocno.Dostałam zatrucia,które kosztowało mnie wiele zdrowia i nerwów.Myślałam:`Boże przecież dobrze się odżywiam,jestem kobietą sukcesu,mam wszystko czego pragnęłam co się dzieje,gdzie popełniłam błąd?I tak kolejne poszukiwania rozpoczęły się,pomyślałam gdzie wcześniej leżał mój błąd,gdy rozpoczynałam całą tą zabawę ze zmianami.Oczywiście brzuch,on nigdy nie kłamie.Spędziłam godziny na poszukiwaniu informacji na temat diet i nagle natknęłam się na artykuły z raw w roli głównej.Raw czyli dieta,która opiera się na nieprzetworzonym,niegotowanym,niesmażonym pokarmie w postaci owoców,warzyw i orzechów.Pomyślałam-ciekawe ale jak to można żyć bez gotowania fasolki?Jak można zjeść surowy kalafior,to absurd!Ale skorzystałam z techniki –silna wola-spróbuj przez 2 tygodnie i zobacz czy to cię nie zabije.Nie zabiło ale stało się moją pasją! Czemu nie gotować,smażyć,piec-zapytacie.Ludzie zaczęli gotować pożywienie tysiące lat temu.Ale u początków naszej historii czy myślicie że pra pra przodkowie posiadali kuchenki do przygotowania posiłku? Jednak lekceważymy nasze biologiczne dziedzictwo i gotujemy potrawy,które nie powinny trafić do garnka.Żadne zwierzę na Ziemi nie gotuje swego pokarmu ,jedynie człowiek, sprytna istota odeszła od łańcucha i jako jedyne zwierze choruje na przewlekłe choroby. Zapewne każdy z Was słyszał ,że temperatura zmienia strukturę molekularną jedzenia, sprawiając, że substancje odżywcze są w większości bezużyteczne.A uwierz,że gotowane i przetwarzane jedzenie jest mniej strawne niż surowe. Cokolwiek jest skonsumowane, a nie może być strawione lub magazynowane, musi być usunięte jako odpady.Jeśli gotujesz pokarm twoje ciało produkuje odpady,które muszą być w jakiś sposób magazynowane w organach. A odpady gromadzą się i gromadzą,twoje ciało przypomina wysipisko śmieci. Oczywiście gotowane jedzenie nie zabija od razu,raczej nikt nie słyszał o przypadku śmiertelnym od zjedzenia smażonego kurczaka.Jednak jest to stopniowy proces obciążania naszych organów i obniżania wrodzonej odporności organizmu.Tkanki zaczynają być przeciążone od nadmiaru toksyn,powoli wdają się zapalenia, owrzodzenia i stwardnienia. A to już z górki,tkanki są przeciążone,komórki umierają w szybszym tempie a organy tracą niezbędną ciału funkcjonalność.Normalnością stał się fakt,że każdy po 30stce ma jedną lub kilka chorób.A zapytacie-co jest przyczyną takiego stanu?Hmmm –jeśli biorąc ludzi jako gatunek o tych samych przyzwyczajeniach,co łączy wszystkich osobników tego gatunku?To takie proste-gotowanie pokarmu to jest czynność,którą wykonujemy każdego dnia i każdy to robi .Ktoś oczywiście sprzeczałby się ze mną twierdząc,że niektórzy ludzie na tej diecie dożywają setki,żadnych schorzeń,może garb.Tak to prawda,lecz musimy wziąść pod uwagę też inne czynniki,czy osoba była aktywna,jakie miała podłoże genetyczne,gdzie żyła?Przypatrzmy się naszemu pokoleniu-stres,zła dieta,brak relaksu ,zainteresowań-to nie zapowiada się zbyt dobrze.Więc nie oszukujmy się i nie starajmy się wynajdywać jakiś wymówek.Gotowana dieta to jest ta czynność,która nas łączy i ma wpływ na późniejszy okres naszego rozwoju.
Witarianie również popełniają wiele błędów,bowiem spożywają duże ilości suszonych owoców i orzechów , jako że dają nam one uczucia „wypełnienia” i „zadowolenia”, jakie zwykliśmy mieć na gotowanej diecie. To zmienia się z czasem. System trawienny tworzy liczne bariery,które chronić mają twoje ciało przed szkodliwymi, gotowanymi posiłkami.Dieta surowa powoli uwalnia organizm z jażma tych barier , skutkiem czego wzmacnia się jego zdolność do wchłaniania i asymilowania substancji odżywczych. Kiedy to się dzieje, już nie masz takiego łaknienia jak wcześniej,zaspokaja cię sok warzywny. Trudno w to uwierzyć wiem,ale to nie jest żadna magia to są nasze korzenie.To fałszywy głód jest przyczyną naszych frustracji i chęci pożerania wszystkiego co niedobre i szkodliwe dla ciebie.Głód jest pożywką dla naszych emocji,kiedy smutek lub złość nas dopadają, zawsze sięgamy po skomplikowane przepisy lub jedzenie z tanich jadłodajni.A raw uczy nas zupełnie czegoś innego, a mianowicie to co proste jest najsmaczniejsze.Prawdziwy głód wymaga tylko bogatego w substancje odżywcze, niegotowanego, biologicznie właściwego pożywienia i raczej tylko jednego pokarmu w jednym czasie, ponieważ każdy pokarm wymaga innego środowiska chemicznego do strawienia go.Również mit białka,promowany przez propagandę publiczną został ostatecznie obalony.Zapotrzebowanie ludzkie na białko jest bardzo niewielkie, a osoby które spożywają go w nadmiarze nie zdają sobie sprawy ,że wyrządzają wielką szkodę swojemu organizmowi. A tu przedstawię ciekawą tezę na temat realnego zapotrzebowania na białko ,która oczywiście została poparta faktami.Poprzez zbadanie względnej zawartości białka w mleku matki możemy ustalić faktyczą ilość białka potrzebną zdrowemu człowiekowi do rozwoju.Zastanów się-kiedy rośniemy najszybciej?Dokładnie,kiedy jesteśmy niemowlętami,a więc w tym okresie zapotrzebowanie na białko,które odżywia mięśnie jest największe.Ku zaskoczeniu mleko z piersi zawiera znikome ilości –od 1 do 4 %,w zależności od wieku niemowlęcia.A teraz dochodzimy do etapu końcowego –owoce zawierają w przybliżeniu ten sam procent białka co mleko z piersi (od 1 do 6%).I tu nasuwa się kolejne pytanie,czemu na miłość boską spożywamy takie ilości białka w naszej diecie i wciąż nagabujemy wegan na jego temat?Czysty przypadek,czy zamierzone działanie propagandy publicznej?
Gary Yourofsky, jeden z wybitnych ludzi walczący na rzecz zwierząt, powiedział,że człowiek żywi się mięsem z czterech powodów-tradycja,smak,dostępność i przyzwyczajenie. Nawołuje Was do przemyśleń,pamiętajcie nigdy nie jest za późno na zmianę naszych przyzwyczajeń .Zachęcam do czytania,studiowania i spotykania się z ludźmi,którzy już coś zrobili z swoim życiem i stanęli w inne szeregi,szeregi na rzecz lepszej starości.Nie czekajmy aż lekarze wynajdą kolejną pigułkę na starość,ta pigułka leży w żywych owocach i warzywach.Wybór leży wyłącznie w waszych rękach!