-Chciałbym przejść na drugą stronę rzeki-powiedział umierający
-Ale po co chciałbyś to zrobić?-zapytał anioł
-By odnaleźć prawdziwe szczęście-odpowiedział
-To otwórz oczy i przestań szukać łatwych rozwiązań-rzekł anioł
Często zdarza się w naszym życiu, że poszukujemy łatwych rozwiązań ,nie zdając sprawy z tego ,że wszystko co daje nam szczęście możemy znaleźć tuż przed nosem.Czemu tak się dzieje,że zawsze gdy myślimy o szczęściu,czekamy że ono samo zapuka do naszych drzwi,bez zasadniczego przykładania palca do niego. A ludzie mówią, że na szczęście trzeba solidnie zapracować i śmię twierdzić, że próba odnalezienia szczęścia powinna stanowić jeden z nielicznych celów naszego życia.A więc co sprawia że szczęście jest tak istotnym elementem w ziemskim bycie?
Czy zdrowie wpływa na nasze szczęście?-zapytasz.Czy kiedykolwiek widzieliście kogolwiek,kto byłby wdzięczny i uśmiechnięty w chorobie? Sądzę, że Bóg wystawia nas na wielką próbę życia w tym wieku,wieku zguby i śmierci.Wszystko co nas otacza , powinno nas żywić i dawać nam schronienie,jak ziemia-woda-roślinność lecz one zostały zakażone przez nas samych.Im więcej technologii w naszym życiu, tym bardziej zatracamy potrzebę szukania dobrych źródeł odnowy ciała i duszy.Zamieniamy lokalne budki z świeżymi warzywami na supermarkety,kontakty ludzkie na rozmowy telefoniczne i życie na wegetację.Co nas pcha do tego zepsucia-odpowiedź jest jedna dieta i lenistwo.Sądzimy ,że nie możemy naprawić świata,który został już sam w sobie pogrzebany.A jednak każdy artykuł,nowinka,zmiana otoczenia daje nam impuls by słuchać i uczyć się czegoś nowego.Zastanów się kiedy ostatni raz zrobiłeś coś kreatywnego i nie mam tu na myśli,leżenia w łóżku i czytania książki.Co robimy w życiu ,by pomogło nam rozwijać nasze szare ,zmęczone od nagromu technologicznych informacji komórki.Skupmy się teraz na dniu normalnego ,przeciętnego człowieka.`Wstaje o poranku z myślą –chciałabym jeszcze zostać w łóżku i odpocząć.Sterczę nad szafą pełną niepotrzebnych ubrań i zastanawiam się poraz kolejny w czym dzisiaj lepiej będę wyglądać.Spodnie nie zapinają się, ale odrzucam od siebie myśl,że to mogłoby stanowić jakiś problem w moim życiu,zmieniam na inną parę spodni i przyrzekam sobie, że po pracy czeka na mnie nagroda wyrzucenia z portfela kilku ciężko zarobionych monet na następną parę szmatek.Kolejne 2 godziny ciężkiej pracy zaczynam od przygotowań,przygotowań do śniadania ,ubrania dzieci i wyprawiania ich do szkoły.W ciągu tego całego okresu nawet nie myślę o jakiekolwiej przyjemności spędzenia z nimi czasu,ja walcze z czasem.Z uśmiechem zasiadam do stołu,jedząc polecaną na śniadanie owsiankę i czując, że dzień jak co dzień jeszcze się nie skończył.W pracy jak to w pracy,nuda i brak kreatywności pomału wysysa ze mnie energię a ja jak zwykle próbuje uświadomić sobie i innym wokół, że kocham to co robie.Poczynając od przedszkola ,jakieś zatrute mózgi wmówiły nam ,że w życiu należy wspinać się po szczebelkach,stosując się do ustalonych norm i zasad.Wmówiły nam ,co wkładać do garnków i z czym wędlina smakuje najlepiej,jaki kolor włosów jest teraz w modzie i jak traktować nasze ciało by nie dożyć do 50tki.Mija godzina 4ta, a ja zwarta i gotowa,przygotowuje się do wyjścia.Wiem, że cały czas spędzony w pracy poszedł w zupełności na marne i że poza stratą drogocennych godzin i zarobkiem mało istotnych groszy ,nic nie osiagnęłam ,co pozwoliłoby mi na powiedzenie sobie:to był dobry dzień!Z pudełka w pośpiechu wsiadam w następne pudełko,które pędem zawozi mnie pod szkołę.Dzieci jak to dzieci,niestety nie wybierasz ich jak i rodziny,kocham je jak mogę,nie czując potrzeby rozmowy z nimi.Wyłączam myśli na sekundę, podczas gdy dzieci opowiadają o szkole i zastanawiam się co włożę dzisiaj do garnka.Szybki obiadek serwowany by nasycić smaki a nie ciało i wybija godzina szósta,pora powrotu męża do domu.Czekam na niego z niecierpliwością, żywiąc ciepłe uczucia,lecz on z nieznanych przyczyn spóźnia się.Więc wysyłam dzieci przed książki,wspaniały sposób na zatknięcie im buzi i chwytam za pilota,oazę spokoju.Zatapiam się w sofe,kupioną na raty i uczucie ciepła do męża pomału zatraca się z każdą minutą oglądanego serialu.Mijają dwie godziny przed telewizorem a ja nawet nie zauważyłam ,że mąż wrócił z pracy ,zjadł i przyłączył się do mnie w nadzieji na otrzymanie jakiegolwiek ciepła.Ale ja już odpłynęłam,odpłynęłam w siną dal ,w świat magii,nic poza kanapą teraz już nie istnieje.Kiedy kości same mówią za siebie,sztywność staje się niedozniesienia ,podnoszę swoje ociążałe ciało,myje zęby,sprawdzam czy dzieci odrobiły prace domowe i jestem gotowa by iść spać.`Zobaczymy ile w tym dniu przeciętnego człowieka znalazło się kreatywności-zero.Jak możemy budować nasze szczęście, jeśli w ciagu dnia nie robimy zupełnie nic, co mogłoby ożywić nasz mózg i ciało.Noszenie toreb z sklepu do samochodu,czy stanie na nogach cały dzień to nie wysiłek fizyczny.Siedzenie przed komputerem,czy spędzanie czasu na pogawędkach z koleżanką na temat spódnicy ,to nie wysiłek psychiczny.Jak nasze ciało może być zdrowe i szczęśliwe jeśli zapominamy ,że musimy podobnie jak roślinę podlewać je nieustannie świeżą dawką życiodajnych zmian i pomysłów. Nawet nasza dieta,która została nazwana mianem dobrej diety wciąż zaśmieca nasze ciało i umysł.Nie zdajemy sobie sprawy, że to co jemy,wpływa na nasze myślenie i emocje i wciąż zamiast wprowadzać zmiany w naszym postępowaniu,tkwimy przy wzorcach,które odgórnie zostały nam narzucone.A nikt nie mówi głośno, że nasza wędlinka na kanapce z serem i masełkiem szkodzi żołądkowi.Ale tak głęboko zaszliśmy w naszym złym traktowaniu organizmu,że zagłusiliśmy wołania ciała o ratunek.A lata lecą ,a z nimi brak możliwości odwrócenia błędnego koła.Cały mało pożywny posiłek psuje nam nie tylko wnętrze ale zatruwa nasze logiczne myślenie.Ciągle myślimy o jedzeniu i zaspokojeniu naszych przyjemności-a może lodzika po całym talerzu makaronu.Jak takie przyjemności w postaci wzdęcia czy ospałości po posiłku możemy nazywać szczęściem.Ale współczesna medycyna znów znalazła wspaniałe rozwiązanie,lekarstwo w postaci pigułki i znów błędne koło zamyka się.Jeśli nasze ciało przeżywa katusze wewnątrz ,pod wpływem niezbilansowanego posiłku,wszelkie czynności organizmu zostaną zaburzone.Kto ostatnio miał chęci by wyjść na spacer tuż po zjedzeniu śniadania czy obiadu? Jeśli twoje ciało jest nieodpowiednio pożytkowane ,nigdy nie znajdziesz w sobie energii do poświęceń.Zawsze usłyszysz wymówki by zostać w latargu i nie ruszać się z miejsca.A zatem zdrowie fizyczne,z którym wiąże się samopoczucie psychiczne wpływa w pewnym stopniu na miarę naszego szczęścia. Tam gdzie ciało zatrute ,dusza zawsze ucierpi wpierw,więc zacznijmy od skupiania się nad ciałem jak nad jedną wielką i skomplikowaną maszyną uczuć i wewnętrznej energii.Im więcej otrzymasz witalnej siły płynącej z środka,tym więcej otrzymasz pozytywnych impulsów co do dalszego postępowania.Zabierzmy się za analizę naszej diety,a choroby same znikną bez potrzeby wystawiania się na skalpel chirurgiczny.I pamiętajmy o potrzebie znalezienia magicznego środka,środka ,który pozwoli nam przybliżyć się do osobistego szczęścia. To tylko ty możesz wiedzieć,gdzie ten środek znajduje się,nie bazuj na ludziej wiedzy i niewiedzy.Wsłuchuj się w to, co mają ci do przekazania lecz selektywnie wybieraj informacje,które twoje ciało i umysł akceptują.Bądź czujny a szczęście samo zapuka do twych drzwi.Otwórz je kiedy jesteś gotowy i nie rzucaj się mu na szyję od razu lecz bez pośpiechu wpuść świeży powiew szczęścia do swego domu.Wszystko stanie się takie proste i klarowne,już nigdy nie będziesz poszukiwał niczego,bowiem ciepło i radość zaspokoi cię od wewnątrz.Niech misja odnalezienia szczęścia stanie się twoją misją.